Wulkan

Czyli co zrobić, gdy Twoi mężczyźni nie chcą Twoich szalików.


Dzisiejszy post potraktujcie w kategoriach żartu, rozcieńczającego przedświąteczny stres. No, tylko mi nie mówicie, że nie wiecie, co to jest!

Na drutach mam większy gabarytowo, krwisty kolorystycznie projekt z Alpaca Brushed Silk, ale o tym pisać za wcześnie. Postanowiłam sobie zrobić przerywnik w postaci zmajstrowania komina dla mojego potomka. Potomek bowiem narzeka, że walka z owijaniem się szalikami pochłania zbyt dużo jego cennej energii, potrzebnej przecież na bezustanne psocenie. Rozumiem te argumenty. Rozumiem i popieram utworzenie komina.

Ochoczo zabrałam się więc do dzieła. Starając się dopasować kolorystykę do aktualnie noszonej czarno - białej synkowej kurtki, wybrałam pozostałą mi po dzierganiu tuniki  resztkę Greta Natura Multi. Pięknej, cieniowanej od ecru po ciemny grafit. Aby uszlachetnić nieco tę mieszankę wełny z akrylem dodałam Drops Lace w kolorze szarym.

komin Greta Natura Multi Lace Drops





komin Greta Natura Multi Lace Drops

Na drutach zaczynało to wyglądać obiecująco, choć to mój pierwszy komin i robiony właściwie z głowy. Latorośl obserwując wysiłki zarzekała się, że będzie nosić. Cóż, jednak trzecia przymiarka na młodym modelu pozbawiła mnie złudzeń.

"Gryyyyyzieeeeeee!!!! Zdejmij to, zdejmij! Nie będę nosił!!!"

Ani przekonywania, że się przyzwyczai, że milusie, że cieplusie, że się bardzo rozciąga, ani wreszcie skrajnie niemoralna oferta dawania forów w "Chińczyku" nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Nie! I kropka.



Prucie oczywiście. Ale zanim to uczyniłam, Synek przyjrzał się uważnie zalążkowi komina i stwierdził stanowczo, że to przecież jest... wulkan (dla mnie to bardziej ukwiał, ale niech mu będzie). I zażądał, bym z pomarańczowej włóczki, czekającej już na inny projekt dla niego, udziergała ni mniej ni więcej tylko... lawę.

Czy szanowne Koleżanki mają jakieś doświadczenia z dzierganiem lawy? Jeśli tak, to poproszę o podzielenie się;-)

Na zdjęciu pierwszym - "wulkan" z lawą z czerwonej Alpaki Brushed Silk.


A oto jedyny "mężczyzna" w moim domu, który nic sobie z tego wszystkiego nie robi. Futrzany ma luzik, bo jest pewność, że go kominem, ani szalikiem uszczęśliwiać nie będę.

Komentarze

  1. Gratuluję poczucia humoru i dystansu do własnej twórzości;-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty