Alaska - szczypta nonszalancji i łyżka dziegciu
O pierwszej przygodzie z włóczką Alaska firmy Drops.
Zakochana w kobaltach i chabrach nabyłam u Chmurki grubaśną Alaskę. Na druty poszedł wybrany przez mojego Męża - z kilku, które zaproponowałam - wzór z dziurkami. Fakt, że ostatecznego wyboru dokonał Mąż tłumaczy ażury w zimowym - bądź co bądź - swetrze. "Żeby było kobieco, muszą być ażury!" Nie dyskutuję, bo ponoć mniej się znam na tym, co jest kobiece, a co nie;-)Włóczka: Drops Alaska
Kolor: nr 15, kobalt
Skład: 100% wełna
Waga / długość motka: 50g/70m
Grubość drutów wg producenta: 5
Grubachna włóczka, a więc grube druty, bo jak dla mnie to 7 + prosty wzór ażurowy= robota poszła szybko i przyjemnie. Zużyłam jakieś 8 motków. Mąż usatysfakcjonowany. Ja niestety mniej.
Co mnie rozczarowuje? Ano fakt, że Alaska się rozciąga i to bardzo. Rękawy robiłam od dołu, więc decyzja o pruciu nie jest mi miła, a właściwie już by wypadało się za to brać, bo a) za długie, b) za szerokie, szczególnie ściągacz. W założeniu miały być przy ściągaczu rozszerzone, bufiaste, ale sam ściągacz rozciągnął się niemiłosiernie. Ludziska mówią, że jest O.K., ale ją się plączę w tych wielgachnych rękawach, upycham je rozpaczliwie w rękawach kurtek i w ogóle mogą służyć jednocześnie za miteńki. Tyle, że ja miteniek nie noszę...
Aha, jeszcze jedno rozczarowanie - Alaska się mechaci. Reasumując, po wspaniałych doświadczeniach z Limą Dropsa spodziewałam się może zbyt wiele po 100% wełnie owczej tej samej firmy i jestem nieco rozczarowana. Nie zarzekam się, że nigdy już po nią nie sięgnę, bo ma swój nieco siermiężny urok, ale pewnie nieprędko.
A Wy, co sądzicie - pruć czy naprawiać? Liczę na Wasze obiektywne sądy. Pozdrawiam.
Świetny sweterek!
OdpowiedzUsuńDziękuję! U Pani też super robótki:-)
UsuńSweter jest naprawdę cudowny. Ja bum poprawiła tylko rękawy, bo reszta moim zdaniem jest świetna. To w końcu sweter zimowy i nie musi być blisko ciała. Moim zdaniem ON naprawdę ma swój niepowtarzalny urok.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo w imieniu sweterka:-) Może faktycznie posłucham dobrej rady i dam mu jeszcze szansę...
UsuńNo i zamiast robić spódnicę, siedzę i czytam archiwum..... Piękne rzeczy robisz . Bardzo mi się podoba to, że Twój blog jest prawdziwy. Nie boisz się pokazać, że coś nie wyszło, że nie wszystko zawsze jest idealnie. Za to jest autentycznie! :)
OdpowiedzUsuńP.s. jestem ciekawa, jak się potoczył los sweterka?
Poruszyło mnie, że to doceniłaś. Dziękuję. Wydaje mi się, że tylko taki autentyczny blog ma wartość archiwalną dla mnie, a informacyjną dla czytelników poszukujących prawdziwych doświadczeń w świecie włóczek. Rękawów niestety wciąż nie przerobiłam. Mam mało czasu i dziewiarskie ADHD. Gdy wpada mi w ręce i serce nowa włóczka, trudno mi wrócić do dawnych projektów. Ale Twój wpis działa mobilizująco!
UsuńDziękuję. Bardzo mi miło. Też się zastanawiam, czy nie zacząć dokumentować wszystkiego co zrobię na blogu. Zawsze można zajrzeć i wspomnieć.
UsuńA tak: pewnych rzeczy już nie mam, bo komuś podarowałam. Niektóre przerobiłam.....
Polecam tę formę dziewiarskiego "pamiętnika":-)
Usuń