Ulubiona czapeczka moherowa - nie beret;-)
Pokażę dziś mały projekt. Czapeczkę, która doskonale mi służy.
Nie cierpię obciskających głowę nakryć i w ogóle czapki to dla mnie wyzwanie. W więszkości "sklepowych" wyglądam po prostu idiotycznie, że nie wspomnę o sztywnych akrylach, z których są robione i wszędobylskich pomponach, które co prawda urocze, ale raczej do kurtek sportowych. Ścibolę więc coś na miarę potrzeb.
Czapeczka zrobiona z resztki bordowego moheru (w rzeczywistości jest mniej buraczkowy, bardziej szlachetny niż na zdjęciu), który pozostał po jakimś - już "świętej pamięci" - sweterku oraz resztki fioletowej włóczki nieznanego pochodzenia, którą namierzyłam w szafie Mamy.
Druty, jak zwykle u mnie, dość grube, bo 7 mm.
Ściegi - prościzna: francuski i gładki prawy.
Nie cierpię obciskających głowę nakryć i w ogóle czapki to dla mnie wyzwanie. W więszkości "sklepowych" wyglądam po prostu idiotycznie, że nie wspomnę o sztywnych akrylach, z których są robione i wszędobylskich pomponach, które co prawda urocze, ale raczej do kurtek sportowych. Ścibolę więc coś na miarę potrzeb.
Oto gotowa czapka - melanż moher z inną włóczką.
Czapeczka zrobiona z resztki bordowego moheru (w rzeczywistości jest mniej buraczkowy, bardziej szlachetny niż na zdjęciu), który pozostał po jakimś - już "świętej pamięci" - sweterku oraz resztki fioletowej włóczki nieznanego pochodzenia, którą namierzyłam w szafie Mamy.
Druty, jak zwykle u mnie, dość grube, bo 7 mm.
Ściegi - prościzna: francuski i gładki prawy.
W ostatnich latach lubuję się w melanżach, choć raczej teoretycznie, niż praktycznie, bo zrobienie efektownego melanżu nie jest wcale takie łatwe. Ten uważam za wyjątkowo udany. Różna faktura, różne kolory, ale całość jakoś dziwnie "gra" i ma głębię. Na pierwszy rzut oka nitka fioletowa jest mało widoczna, znacznie mniej niż na zdjęciu.
Jedna wątpliwość: Czy ta kokardka ma aby uzasadnienie? Nie mogłam się oprzeć...
Komentarze
Prześlij komentarz