"Mamusia to dla mnie wydziergała"...

Robótki na drutach dla dzieci to sama przyjemność. Powstają w miarę szybko, więc satysfakcji się nie odracza, tak jak przy większych projektach. Warto przy tym zaszaleć z połączeniami kolorystycznymi i wzorami, na które "w pewnym wieku" już sobie pozwolić (ponoć?!) nie można. Jeśli dodać do tego uśmiechniętą buźkę maluszka i chwalenie się gdzie popadnie: "Mamusia to dla mnie wydziergała" - szczęście gwarantowane!

Pamiętam z mojego dzieciństwa sweterek zwany "Zającem". Wzór był pomysłowy i umowny; zaglądająca znad dolnej części sweterka łobuzerska mordka zająca z wielkimi oczami i uszami oraz łapki trzymające się tej dolnej części. Mamusia mi go wydziergała i cieszył mnie długi czas, bo byłam w wieku (szkoła podstawowa), kiedy co prawda rośnie się intensywnie, lecz ówczesna moda pozwalała na zrobienie sweterka nieco za dużego. Tak więc Zając "rósł" razem ze mną. 

Bogata w to wspomnienie nie stawiałam oporu, gdy Synek zażądał sweterka z Filemonem. Wyzwanie jednak było nie lada. Jak rozpisać ulubionego bajkowego bohatera na dziane oczka? I tu z niespodziewaną pomocą - nic o tym oczywiście nie wiedząc - przyszła mi znana autorka wzorów dziewiarskich i blogerka Pani Justyna Lorkowska, która zapewne dawno temu skonfrontowała się z podobnym kategorycznym żądaniem jakiejś kilkuletniej istotki. Znalazłam jej wzór Kota Filemona na Ravelry. Jestem niezmiernie wdzięczna, że zrobiła za mnie tę część roboty. Ja zaś, w pocie czoła, resztę.

sweter na drutach z kotem Filemonem


I tu zaczynają się burzliwe przygody Kota Filemona

Filemon wydał mi się idealny. Szybko jednak okazało się, że kupiona już włóczka Alize Cotton Gold, choć ma kolory zgadzające się z tymi, które kołatały mi się po głowie, jest na ten wzór za gruba. Ech! Mąż - inżynier podszedł jednak do sprawy praktycznie: "Nie możesz zmniejszyć włóczki, to zmniejsz wzór!" I nie poprzestał na dobrej radzie, ale praktycznie mi pomógł. 

Wrzuciliśmy Filemona do Corela, zrobiliśmy odpowiednią kratownicę, zredukowaliśmy ilość oczek z kwadratu z pierwowzoru o szerokości 94 oczek i wysokości 58 rzędów do 60 oczek szerokości i 44 rzędów (netto, czyli bez tła). I okazało się, że Filemon szczęśliwie zmieści się na sześcioletnim brzuszku.


Jak zrobić sweterek dziecięcy z Kotem Filemonem?

Nasz wzór Filemona na druty jest nieco uogólniony w stosunku do pierwowzoru, ale wciąż - rozpoznawalny.


Po wydrukowaniu tego uproszczonego wzoru, musiałam go jeszcze odręcznie "rozpikslować" w kolorze, by kontury wpisywały się w pełne kwadraty (=oczka). Ponadto nie mam w domu kolorowej drukarki, a chciałam mieć podgląd kolorów. Wyglądało to tak:


Jeśli ktoś z Was chce sobie takiego "grubszego" Filemona wydziergać lub wyhaftować i potrzebowałby dokładniejszy rysunek w PDF, proszę się częstować! Tutaj jest wzór na druty Filemon (gruby).

By nie trudzić zanadto - i tak już umęczonego "redukowaniem" kota - umysłu, należało sięgnąć po jakiś sprawdzony, gotowy wzór swetra dla dziecka. Wybór padł na Clever Clark Dropsa (a jakże!). Postawiłam na sprawdzony patent Mamy, czyli nieco większy rozmiar (122/128), by sweterek miał szansę posłużyć więcej niż jeden sezon.

Wprowadziłam jednak pewne modyfikacje:
  1. Nie lubię robić na okrągło, więc podzieliłam żądaną we wzorze ilość oczek (158) na dwa i dodałam po 1 oczku brzegowym, czyli nabrałam po 80 oczek na przód i tył. 
  2. Zamiast brzegu ściegiem francuskim, robiłam ściągacz 2 x 2 drutami 3,5 przez 14 rzędów.
  3. Pierwsze dwa rzędy robiłam kolorem pomarańczowym, dalej - granatem. 
  4. W pierwszym rzędzie po ściągaczu zmieniłam druty na nr 4 i dodałam równomiernie 8 oczek. 
  5. Dalej robiłam wg wzoru Clever Clark aż do karczka, ale cały czas gładkimi prawymi (jerseyem). 
  6. W 25. rzędzie przodu, licząc od ściągacza, zaczęłam wrabiać wzór Filemona. Początkowo, w miejscach, gdzie często zmienia się kolory (np. na łapkach) przeciągałam nitki z tyłu robótki, jak przy żakardzie, ale tło od razu robiłam z dwóch motków granatu. Potem podzieliłam sobie pomarańczową włóczkę na kilka motków i kontury robiłam techniką intarsyjną (którą świetnie opisała Herbi na swoim blogu), co uchroniło mnie przed koniecznością przeciągania nici z tyłu, a Filemona przed prześwitywaniem niepożądanego tła przez białą "sierść". 
  7. Wrabiałam tylko kontury i białe elementy. Oczka, nosek, wąsy i brwi wyhaftowałam już po zrobieniu całości. Z powodów j.w.
  8. Przed karczkiem odłożyłam robótkę i zrobiłam rękawy wg wzoru (oba na raz, bo cierpię na "syndrom drugiego rękawa", o czym za chwilę), ale z "moim" ściągaczem 2 x 2 i pierwszymi 2 rzędami pomarańczowymi oraz gładko.
  9. Na wysokości karczku nabrałam wszystkie części robótki na jeden długi drut z żyłką i dalej robiłam już w okrążeniach, ale cały czas ściegiem gładkim.
  10. Dekolt wykończyłam znów drutami nr 3,5 i dwoma końcowymi okrążeniami włóczką pomarańczową.
  11. Na koniec wpadłam na pomysł, by dodatkowo na plecach wyhaftować ślady kocich łapek. Wyglądałyby lepiej wrabiane. No, ale cóż, skoro na pomysł wpadłam - jak widzicie - na koniec. Wzór łapek mam stąd.
Włóczka: Alize Cotton Gold + resztki innych włóczek
Skład: 55% bawełna, 45% akryl
Kolory: 279 ciemny niebieski, 55 biały, 225 pomarańczowy oraz resztki włóczek czarnej, szarej, zielonej
Metraż / waga: 330 m / 100 g
Druty: 3,5 i 4
Zużycie: 2 motki granatowego, małe ilości białej i pomarańczowej

Nitkę granatową wyrobiłam do ostatnich kilkunastu centymetrów, tak że musiałam dokupić trzeci motek, by wystarczyło na zszycie. Jednak jest mi to na rękę, bo połączenie granatu, bieli i pomarańczu jest tak ożywcze, że zamierzam zrobić Synkowi zawadiacki marynarski sweterek z użyciem tych trzech kolorów. 

sweter z kotkiem

Dwa sekrety

Na koniec zdradzę Wam dwa sekrety:

Sekret nr 1 - Nie cierpię robić drugiego rękawa, bo nie mogę się już doczekać końca. Wiecie, jak sobie radzę? Robię oba rękawy na raz. Ma to też tę zaletę, że jeśli coś kombinuję, zmiany wprowadzam na obu rękawach jednocześnie i nie ryzykuję, że robiąc drugi zapomnę, co to było przy tym pierwszym.

Sekret nr 2 - A właściwie DRAMAT. Po zrobieniu, zszyciu swetra i wyhaftowaniu wszystkich elementów zauważyłam, że... włóczka granatowa używana z dwóch motków RÓŻNI SIĘ KOLOREM! Jak to możliwe? Otóż włóczkę kupowałam w zimie, wieczorem, czyli oglądałam ją w sztucznym świetle. Sweterek robiłam wieczorami, znów przy sztucznym świetle. Różnicę zaś widać tylko przy dziennym. Co robić?! Kombinowałam, by na linii, która przez to powstała na plecach i rękawie wyhaftować jeszcze szlaczek z kocich mini łapek. Mój pomysł poparła Makunka z e-dziewiarki, do której pojechałam z moim dramatem po radę - i po nowe włóczki oczywiście ;-) Ostatecznie zrezygnowałam z tej opcji, bo zaburzyłaby kompletnie moją koncepcję całości. Ostatkiem nadziei liczę na to, że różnica zniweluje się w praniu. Pewnie się przeliczę...

Epilog

Na razie swetra nie prałam, ani nawet porządnie nie sfotografowałam, bo mój Malec rzucił się na Filemona i od dwóch dni wciąż go nosi. Widać, że za duży, rękawy musimy podwijać, ale dziecko szczęśliwe. Na wizycie u pani doktor nie omieszkał się pochwalić: "Mamusia mi to wydziergała!" A Pani Doktor na to: "Och, to mamusia musi Cię bardzo kochać!" Mówcie, co chcecie - warto dziergać*!




Na koniec - buziaczki dla Dziewiarek


                                                                                    

* w slangu sześciolatka "dziergać" to "drutować" 

Komentarze

  1. Piękna robota. Urzekł mnie tył sweterka z kocimi łapkami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Lubię projekty z przymrużeniem oka:-)

      Usuń
    2. Dużo pracy, ale warto było, bo sweterek bardzo ładny i na pewno będzie zapamiętany przez synka! Nikt takiego nie ma i Mamusia go zrobiła!

      Usuń
  2. Trzymajmy się wersji, że to miał być karczek, a nie przypadkowe motki ;) Pięknie zrealizowałaś marzenie dziecka!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty