Plecie się...
... to i owo, a część już upleciona, tylko jakoś nie ma warunków na sesję zdjęciową. Wyrażenie "plecie" zamiast "dzierga" zapożyczyłam od Górali podhalańskich.
Buszowałam ostatnio po stronach z góralskim rękodziełem i odkryłam, że konsekwentnie piszą, że swetry, skarpety i tym podobne wyroby są właśnie "plecione ręcznie". Bardzo mi się to spodobało. Zdziwiły mnie tylko niskie ceny tych wyrobów i bardzo wąska oferta oraz również niskie ceny (przeważnie 5 zł za 100 g) polskiej naturalnej włóczki ze stuprocentowej wełny owczej. Wiem, wiem, że jest szorstka i nierówna, ale cena o połowę niższa od pierwszego lepszego akrylu to już chyba przesada. W końcu to sama natura, o właściwościach korzystnych dla zdrowia! Zawsze można ją zmiękczyć dodatkami. Może to naiwność, ale jakoś moja patriotyczna i rozmiłowana w Podhalu dusza buntuje się na taki dumping.
Mam czas na buszowanie po Waszych blogach i innych zakamarkach, bo powaliło mnie paskuuuuuuuudne zapalenie oskrzeli. Jeszcze nigdy nie miałam tak silnego i nie wiedziałam, że może być tak obezwładniające. Jedną z zalet jest jednak długie zwolnienie i - co za tym idzie - przyspieszenie dziewiarskie. Bo i tak przez większość czasu nie miałam siły na nic innego, jak siedzenie w łóżku i dzierganie, a czasem nawet i na to nie wystarczyło "pary". Będę sukcesywnie pokazywać, na co starczyło, tylko muszę znaleźć jakie takie światło na sesję.
Tymczasem chciałam Wam pokazać prezent, jaki sprawiłam sobie może nie pod choinkę, ale na nowy rok. Tadam! (jak to się właściwie pisze?)
Tu - wypożyczony od Synka "Merdaczek" pilnie strzeże motków Brushed Alpaca Silk firmy Drops.
A tu na tle choinki dumnie prężą się trójkolorowe Alpaki, też Drops oczywiście.
I co Wy na to? Bo ja w ekstazie;-)
Zakupu dokonałam w niezawodnym Włóczkowo w ostatni dzień roku, czyli w ostatnim dniu promocji Dropsa na Alpakę. Jak zwykle na ostatnią chwilę.
I tu mała dygresja. Nie uwierzycie! Siedziałam przy komputerze późnym wieczorem w sobotę 30 grudnia i kompletowałam zamówienie na alpaki w jednym ze sklepów internetowych - partnerów Dropsa. Szło to powoli, bo jak już znalazłam zaplanowany kolor, okazywało się, że nie ma wystarczającej liczby motków i musiałam szukać jakichś kompromisów. Spokojna jednak, że zdążę, bo świadoma, że promocja trwa do 31 grudnia. I jakież było moje osłupienie, gdy po skompletowaniu zamówienia (ceny promocyjne), odświeżyłam koszyk po 24:00! Otóż wraz z wybiciem północy z 30 na 31 grudnia wszystkie ceny jak jeden mąż poszybowały w górę i stały się zwykłymi, liniowymi cenami motków Dropsa!
Noooo, porzuciłam czym prędzej ten sklep i poszukałam innego, czyli Włóczkowo właśnie, które oferowało po pierwsze - ceny promocyjne zgodnie z ofertą Dropsa, czyli do końca dnia 31 grudnia, a po drugie - znacznie większy wybór kolorów poszczególnych włóczek. Rach-ciach i skompletowałam wszystkie wymarzone, bez kompromisów. Enter i są.
Powstaną z nich sweterki dla mojego Miłego, i dla Mamy i dla mnie też. Już nie mogę się doczekać, kiedy się na nie rzucę!
Jestem zaskoczona tym przypadkiem. Sądzę, że nie było to zamierzone, ale po prostu ktoś w pierwszym sklepie źle ustawił parametry na stronie i po północy wszystko się przełączyło. Szkoda, bo mogłabym wówczas odebrać osobiście, ale i nie szkoda, bo mam teraz wszystkie wymarzone kolory.
Na razie na drutach wyczekiwany przez Maluszka Filemon w dość rewolucyjnych kolorach. O tym, jak go robiłam, skąd wzięłam wzór i jak go przetworzyłam opowiem po skończeniu.
Dzierga się szybko i miło z włóczki Alize Cotton Gold, nabytej w sklepie stacjonarnym e-dziewiarka. Włóczkę zdecydowanie polecam i sama po nią jeszcze sięgnę, by wyczarować coś letniego. Po skończeniu Filemona postaram się też ją zrecenzować.
Jak Wam się podoba Filemonek? Jeszcze nie widzi, bo jak wiadomo malusieńkie kotki są ślepe, a ten się dopiero rodzi:-) Tymczasem pozdrawiam - miauuuuu i do miłego!
Filemon jest przepiękny! I w jakich cudnych kolorach! Maluszek na pewno będzie zadowolony:)
OdpowiedzUsuńA zakupy imponujące w przepięknych, dla mnie, zimowych kolorach. Ciekawe co wyczarujesz?
Dziękuję bardzo w imieniu Filemona i własnym:-) To jeszcze wersja bardzo surowa. Brushed zamierzam zmienić w zwyklaki, w tym jeden w nietypowym połączeniu kolorów, na którego punkcie mam ostatnio istną obsesję. A Alpakę - w sweter męski i kardigan dla Mamy. Może do lata skończę...;-)
UsuńZamówiłaś "moje kolory":) Filemon już jest świetny - pomarańcz go ożywia :)
OdpowiedzUsuńJasne! Specjalnie takie zamówiłam;-) Pozdrawiam serdecznie!
UsuńPiękny ten sweterek!
OdpowiedzUsuńDziekuję i dziekuję za porady w sklepie:-)
Usuń