Tunika w kolorach Adriatyku

Powstała specjalnie z myślą o wakacyjnym wyjeździe. Tymczasem w Chorwacji bawełnianą, gradientową tunikę z włóczki Bahar Batik w odcieniach południowego morza założyłam tylko raz. Dlaczego tylko raz? Zobaczcie!

Upragniona Dalmacja kosztowała nas 19 h podróży. Polskę, Czechy, Austrię i Słowenię przemknęliśmy błyskawicznie, by na koniec na dłuuugie godziny utknąć w chorwackich korkach. Kilka lat nieobecności w Chorwacji osłabiło naszą czujność, a przede wszystkim pamięć. Do Chorwacji nie jedzie się w soboty! Wtedy następuje zmiana turnusów i na drogach - dramat. 

Nasz najmłodszy podróżnik zniósł jednak te trudy bohatersko. My mniej bohatersko, ale cytatów nie będzie... W każdym razie czekała nas rychła nagroda. Chłodne i krystaliczne wody małej zatoki w okolicach Primošten w Środkowej Dalmacji schłodziły spocone i wykończone podróżą i 40 stopniowym upałem ciała podróżników. 

Przed wyjazdem dziergałam tak intensywnie i "na czas", że obiecałam sobie, iż w czasie urlopu nałóg ograniczę. Słowa dotrzymałam. No, prawie... Jeśli nie liczyć szydełkowych wprawek, ale o tym będzie w kolejnym poście.

Letnia tunika z cieniowanej bawełny Alize Bahar Batik robiona na drutach


Przyspieszone przedwyjazdowe dzierganie miało oczywiście na celu zdążenie z wszystkimi rozpoczętymi letnimi projektami. Zdążyłam ze wszystkim, ale... nie wszystko ze sobą wzięłam. Uświadomiłam sobie bowiem, że co dobre na lato do Kamienia Pomorskiego, to w Dalmacji może okazać się ubraniem jesienno-zimowym. I słusznie.

Upały były tak wielkie, że trzy udziergi bawełniane, które mi towarzyszyły ledwie każdy po razie znalazły się na moim grzbiecie. Pozostały czas upływał w wodzie, paradowaniu w możliwie skąpych przyodziewkach oraz pałaszowaniu kolejnych porcji przepysznych lodów (obowiązkowo Jogurt - Šumsko voće, czyli jogurtowe z owocami leśnymi!), a wieczorami - niezastąpionego chorwackiego Prošku z oszronionych kieliszków. 

Kto bywa w Chorwacji, wie, że mówię o owocowym, dość mocnym trunku, który produkuje się tam niemal w każdym domu i na miejscu smakuje wyjątkowo, a po przywiezieniu do Polski już nieco mniej. Muszę przyznać, że Prošek z okolic Primoštenu, zakupiony u pana nauczyciela matematyki na przydrożnym stoisku, okazał się jednak wyborny. Z dwóch powodów. Po pierwsze -powstał z lokalnych winogron, a tamtejsze winnice, uprawiane jak za czasów starożytnych i objęte ochroną UNESCO, obfitują w doskonałe gatunki winorośli. Po drugie - Prošek był "od mamusi" pana, który sam zapewne był ojcem, a może i dziadkiem. Jednak słodycz z jaką rekomendował mamusiny napitek okazała się zasadna. ProšekPrimoštenu jest znakomity!

Na jedną z ww. niemal codziennych rytualnych wypraw na lody wybrałam się w tunice w kolorach Adriatyku. Zakochałam się w jej niecodziennym, nieco ekscentrycznym fasonie i koniecznie musiałam ją zrobić.

Letnia tunika robiona na drutach z cieniowanej włóczki Alize Bahar Batik


Wzór pochodzi z Sabriny nr 1/2016 i przeznaczony jest na grubszą włóczkę i druty nr 6. Ku mojemu zaskoczeniu zrobiona z bawełny Alize Bahar Batik próbka ściegiem półpatentowym (czy też angielskim, czy też perełką) na drutach nr 4 okazała się zupełnie wystarczająca. Z obawą brnęłam w ten projekt, bo jednak różnice grubości włóczek i drutów wydawały mi się ryzykowne. Na koniec po zblokowaniu i zszyciu okazało się jednak, że wymiary są idealne. Ścieg półpatentowy jest z natury swojej bardzo sprężysty. Po blokowaniu się ustabilizował, ale nie stracił na przestrzenności. Zużyłam niecałe 40 dkg włóczki. Gdybym robiła większą na drutach nr 6, to przy mojej tendencji do luźnego robienia powstałby zapewne jakiś "nienoszalny" wór.

Dylemat, którą stronę ściegu traktować jako prawą pomogły rozstrzygnąć Dziewczyny z fejsbukowej Dzianej Bandy. Wybrałam stronę proponowaną w projekcie.

Wiem, że na zdjęciach może tego dokładnie nie widać, ale ten niby banalny wzór dzięki niecodziennemu układowi zakładek, powstających poprzez akcentowane nabieranie i redukowanie oczek, sprawia, że fason staje się wyjątkowy. Wam też się podoba?


Te zdjęcia są nieco wypalone. W zwykłym świetle tunika ma intensywniejsze kolory. Na tym zdjęciu są nieco bliższe realnym.


Jak widzicie Mistrz Pierwszego Planu nie dał fotografującemu Małżonkowi szansy na spokojną sesję. Ale nic to! (jak mawiał Pan Wołodyjowski). Mamy wakacje i się nie napinamy! Zresztą po rozleniwionym upalnym dniu to prawie niewykonalne.



Włóczka: Alize Bahar Batik 
Kolor 1767
Skład: 100% bawełna merceryzowana
Gramatura i długość: 100g/260m
Grubość drutów zalecana przez producenta: Zalecane druty: 3-5 (sama robiłam na drutach 4, ściągacz na 3,5)

Włóczka jest bardzo miękka i przyjemnie się z niej robi. Nie rozwarstwia się. Gotowy wyrób dobrze się blokuje i nieco wyciąga. Jedyna wada, która mam nadzieję niedługo ustąpi, to to, że delikatnie się kłaczy w postaci małych pozostających na ubraniu kulek. Ale jest tego bardzo niewiele.

Tunika ma naprawdę kolory Adriatyku. Od jasnej zieleni galaretki agrestowej, przez odcień pinii, po turkus, kolory jeansu i głębię niebieskiego po fiolety. Podobnej palecie barw w naturze przyglądałam się nieustannie i z różnych perspektyw. Ze skał, z plaży, z mariny, przez maskę do snorkelingu i wreszcie z pokładu łodzi. Zobaczcie sami! Tu mój szczęśliwy i spełniony Mąż na chorwackim morzu na własnoręcznie - tak, własnoręcznie - skonstruowanym RIBie, czyli łodzi pontonowej o nazwie Licho V (bo to już piąta wersja naszego pływadełka). 


RIB to frajda wielka dla całej rodziny. Kłopotów też nieco, bo najpierw wielomiesięczna codzienna praca, homologacja w Polsce, potem jazda z przyczepą 90 km/h (hmmm... x 1200 km x 2), szukanie miejsca do sleepowania, mariny do cumowania, kapitana do opłacenia winiety, stacji z paliwem, montownie odbojników, wiązanie lin, kotwic, bander, łączność morska itd. itp... Ale gdy potem mamy ten ciepły wiatr we włosach i suniemy po lazurowej tafli czujemy się naprawdę wolni. Ech, warto! 

W mojej rodzinie o tradycjach motorowodniackich mówi się, że dopiero mając łódź można tę wodę, ten bezkres, ten żywioł "ugryźć". Dotyczy to zresztą pewnie wszelkich jednostek pływających od kajaków po transatlantyki i wszelkich akwenów. 

Jeśli ktoś ciekaw, jak się taką pływającą zabawkę buduje od podstaw, zaglądajcie na blog RIBomania!  


Na koniec nieco widoczków. No, nie mogłam się oprzeć...




Upały niezłe są dla siedzących po szyję w wodzie plażowiczów, ale widok pożaru lasów był ogromnie przygnębiający. Podczas zwiedzania Parku Narodowego Krka leciał na nas popiół. Wg informacji lokalnych mieszkańców pożar, który widzieliśmy trwał ponad 5 h. To nam popsuło humory. Jak tu beztrosko zwiedzać, gdy obok rozgrywa się taki dramat ludzi i przyrody?!

Na zdjęciu chmura z pożaru w pobliżu wodospadów Krka.


A tu już wieczorny spokój "naszej" zatoki.



I Złoto Posejdona.


I widok z tarasu.


Primošten - niegdyś wysepka, obecnie półwysep połączony z lądem wąską groblą. Mam pokusę pisać o tym miejscu więcej i pokazać jeszcze mnóstwo zdjęć, ale zwalczę ją! Wszak jest to blog dziewiarski, a nie podróżniczy. W każdym razie polecam to miejsce serdecznie.



Już tęsknimy i włączamy DDW (Dni Do Wyjazdu). Też tak macie?

Komentarze

  1. Piękne zdjęcia! Zatęskniłam za Chorwacją! Bardzo fajny krój tej tuniki i rzeczywiście idealnie się wpisała w te morskie klimaty :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie letnia tunika, jednak faktycznie nie na tegoroczne chorwackie upały ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, widzę, że mamy to więcej dziergo- i CRO-maniaków! Dziękuję i pozdrawiam:-)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty